Czy dobro nie może istnieć bez zła, a zło bez dobra? 2011-04-05 15:55:38; Czy zło może być drogą do dobra? 2011-11-19 23:28:29; Zgadzasz się ze stwierdzeniem św. Augustyna, że zło nie jest brakiem dobra tylko jego niedostatkiem? 2014-06-01 22:42:55 gru 31, 2022. Już dawno temu Arystoteles wyraził się, że „Człowiek jest z natury zwierzęciem społecznym”. Nie może on żyć bez społeczeństwa; jeśli to robi, jest albo bestią, albo Bogiem. Człowiek dla swojego istnienia i dobrobytu musi żyć w społeczeństwie. W niemal każdym aspekcie swojego życia czuje potrzebę istnienia 27.01. / sobota. 19.00. 28.01. / niedziela. 18.00. KUP BILET. „Opolska propozycja jest wierna oryginałowi i nie polega na redukcji planów czasowych czy wątków, lecz stanowi dwugodzinny galop przez powieść. Na poziomie interpretacji nie zabrakło jednak ciekawego przesunięcia akcentów – reżysera mniej interesuje historia miłosna Zło tak naprawdę wprowadza większą harmonię, ponieważ Bóg wolał stworzyć większe dobro ze złem, niż mniejsze dobro bez zła. Wszystko jest łaską. Dobro które czyni człowiek, nie jest jego osiągnięciem prywatnym, ale czyni tak dzięki łasce jaką otrzymał od Boga. Uzależniona jest od decyzji Boga. DYLEMAT ROZUMU CZY EGZYSTENCJI CZŁOWIEKA? Pytanie zawarte w tytule tego rozdziału zapowiada, że mowa w nim będzie o roli rozumu w filozoficznym poznaniu Boga. Wydaje się, że jest to niezbędne, aby pisząc o ograniczeniach rozumu w teologii, zdać sobie sprawę najpierw z jego granic na gruncie filozofii Boga. Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd Nợ Xấu. Czy możemy się obyć bez Boga? Czy Bóg jest człowiekowi potrzebny? Czy życie może istnieć bez Niego? BLISKO dwieście lat temu Napoleon Bonaparte zapytał sławnego astronoma francuskiego, Pierre’a Simona Laplace’a, dlaczego w swojej nowej książce o gwiazdach ani razu nie wspomniał Boga. Laplace miał odpowiedzieć: „Ta hipoteza nie była mi potrzebna.” W owym czasie traktowanie istnienia Boga jako zbytecznej hipotezy mogło w pewnych kołach uchodzić za pogląd nader radykalny, dziś natomiast jest on dość rozpowszechniony. Obecnie już mnóstwo ludzi oswoiło się z myślą, że potrafią obyć się bez Boga. Wprawdzie powiadają, że wierzą w Jego istnienie, lecz po większej części niewiele tylko albo w ogóle nic nie czynią dla wykazania, że Bóg jest im potrzebny. Nie modlą się regularnie do Niego. Nie interesują się poznawaniem Jego woli. Nawet nie próbują żyć według wzniosłych zasad Jego Słowa, Biblii świętej. Niekiedy wychwalają nauki biblijne, że są to piękne ideały, lecz osobiście nie stosują się do nich. Niektórzy posuwają się do przechwałek, że wszystko, co posiadają, zdobyli własnym wysiłkiem, bez żadnej pomocy ze strony Boga. Czy słusznie dochodzą do takiego wniosku? Czy wcale nie jesteśmy zależni od Boga ani w niczym zobowiązani względem Niego? Czy naprawdę potrafimy się obejść bez Boga? ŹRÓDŁO ŻYCIA Zacznijmy od pytania: Kto dał nam życie? Oczywiście poszczególnemu z nas — rodzice. Ale kto zapoczątkował lub stworzył życie ludzkie? Takiemu Źródłu niewątpliwie należy się nasza wdzięczność. A może życie powstało wskutek przypadkowego zbiegu okoliczności i tym samym bez udziału rozumnego Twórcy? Znany francuski filozof Claude Tresmontant, który wykłada filozofię nauki na słynnej Sorbonie w Paryżu, niedawno zajął się specjalnie tą kwestią. Udzielając na ten temat wywiadu, powiedział on: „Tylko bardzo nieliczni uczeni myślą jeszcze dziś poważnie,” o tym by czysty przypadek mógł „posłużyć za wyjaśnienie powstania choćby najprostszego organizmu”. W dalszych wywodach wykazał, dlaczego przypadkowej kombinacji elementów nie można dłużej traktować poważnie jako wyjaśnienia początku życia. „Do dziś poznaliśmy, jak niesłychanie skomplikowana jest budowa cząstek molekularnych, które wchodzą w skład żywej komórki”, oświadczył. „Dokonano obliczeń celem ustalenia, jakie istnieje prawdopodobieństwo przypadkowego wyłonienia się z pierwotnego chaosu najprostszej z tych cząstek; okazało się, że czas i masa materii, jakie byłyby potrzebne do przypadkowego uformowania się choćby jednej takiej molekuły, nie mieści się absolutnie w okresie obejmującym znany nam wiek naszej galaktyki.” Dlatego też Tresmontant dodał: „Aby materia mogła sama z siebie” wydać skomplikowane formy życia, „musiałaby być obdarzona niezwykłą mądrością, musiałby tkwić w niej jakiś niedościgły geniusz”. Kto przypadkowi przypisuje to, co jest zdecydowanie sprzeczne z regułami prawdopodobieństwa, ten w rzeczy samej mówi o Przypadku pisanym dużą literą i pojęcie to staje się u niego równoznaczne z Bogiem. Rzecz całkiem jasna, że nie bezrozumny przypadek, lecz Bóg Wszechmocny jest Źródłem życia! Człowiek, który umie uszanować, co należy, zgodzi się z wypowiedziami psalmistów biblijnych, którzy oświadczyli: „Bogiem jest Jehowa. To on nas uczynił, a nie my samych siebie.” „U ciebie bowiem jest źródło życia.” (Ps. 100:3; 36:9 [10], NW) Życie naprawdę zawdzięczamy Bogu i powinniśmy okazywać Jemu wdzięczność za ten wspaniały dar. ZACHOWAWCA I ŻYWICIEL Ale czy teraz, gdy już posiedliśmy życie, nadal jeszcze potrzebujemy Boga? Czy jesteśmy w jakimkolwiek sensie od Niego zależni? Niemowlę po prostu nie może się obejść bez ziemskich rodziców; potrzebuje, żeby je ktoś karmił, ubierał i troszczył się o inne jego potrzeby. Czy ludzie są podobnie uzależnieni od Boga, swego niebiańskiego Ojca, czyli Życiodawcy? Niektórzy uważają, że nie. Co też Bóg dla mnie zrobił? — zapytują zuchwali. To prawda, że może pracują ciężko, aby nakarmić i przyodziać siebie wraz z rodziną; być może od świtu do nocy sieją ziarno, a później znowu trudzą się w dokuczliwym upale, by zebrać plony. Któż jednak sprawia, że z nasienia wyrasta pożywny pokarm, który dodaje sił ich ciału i przyczynia się do rozwoju ich dzieci? Jak się to dzieje, że połączenie owego nasienia z glebą i pewną ilością wody daje tak wspaniałe wyniki? Czy jakikolwiek człowiek tak urządził rzeczy? Nie! To sprawa Boga! Kiedyś dawno temu chrześcijański apostoł Paweł omawiał właśnie kwestię wzrostu i przy tym napisał: „Ja zasadziłem, Apollos podlał, a wzrost dał Bóg. A zatem ani ten, co sadzi, jest czymś, ani ten, co podlewa, lecz Bóg, który daje wzrost.” (1 Kor. 3:6, 7) Wprawdzie apostoł Paweł mówi tu o wzroście duchowym, lecz ta sama zasada dotyczy również wzrostu literalnego nasienia. Bóg utrzymuje bieg tych cudownych procesów, dzięki którym ziarno kiełkuje i w końcu wydaje to wszystko, co jest potrzebne człowiekowi. Francuski astronom Laplace wyniośle zakładał, że skoro odkrył niektóre prawa rządzące uregulowanymi, choć skomplikowanymi ruchami ciał niebieskich, to w takim razie ręka Boga nie jest światu potrzebna. Ale kto postarał się na przykład o to, by ziemia obracała się z odpowiednią szybkością (na równiku ponad 1600 kilometrów na godzinę) dookoła swej osi, dzięki czemu poszczególne formy życia na ziemi mają zapewnione idealne okresy naświetlenia promieniami słonecznymi i ciemności? Kto wyznaczył szybkość, z jaką ziemia krąży wokół słońca, a wynoszącą w przybliżeniu 100 000 kilometrów na godzinę, przy czym właśnie ta szybkość jest potrzebna do utrzymania naszej planety na orbicie odpowiednio oddalonej od słońca, aby na niej mogło krzewić się życie? Zadziwiająca regularność i porządek, jakie panują we wszechświecie, wykluczają prawdopodobieństwo powstania tych idealnych warunków przez przypadek. Jehowa Bóg jest Twórcą i Projektantem systemów gwiezdnych i planetarnych. Biblia mówi o Nim: „On liczbę gwiazd oznacza, każdą z nich woła po imieniu.” (Ps. 147 [146]:4, BT; Izaj. 40:25, 26) Prawo i porządek ciągle przejawiające się w ruchach planet i gwiazd dowodzą, że Bóg nadal istnieje i utrzymuje to prawo w mocy. Tak, człowiek nie mógłby się obyć bez Niego; a życie na ziemi bez Niego by zamarło. Jak niemowlę zdane jest na rodziców, którzy troszczą się o jego potrzeby życiowe, tak i ludzie w ogólności są uzależnieni od Jehowy Boga. Apostoł Paweł słusznie pewnego razu powiedział do ludu, że Bóg daje „z nieba deszcz i czasy urodzajne, napełniając pokarmem i radością serca” (Dzieje 14:15-17). Powinniśmy za to oddawać Bogu cześć i z całego serca Jemu dziękować; bo przecież, jak podaje Biblia, On „sam daje wszystkim życie i tchnienie, i wszystko”, tak iż „w nim żyjemy i poruszamy się, i jesteśmy”. — Dzieje 17:25, 28. Zatem bez względu na okoliczność, czy ludzie chcą to uznać, czy nie — Bogu zawdzięczają życie oraz rzeczy niezbędne do zaspokojenia potrzeb ciała i w ogóle umożliwiające życie. A czy Ojciec niebiański troszczy się jedynie o pokarm cielesny dla nas, nie dbając o strawę duchową? Czy ludzie mogą się obejść bez tego, co Jehowa Bóg zgotował dla naszego duchowego dobra? ŻYCIE BEZ BOGA Prawdopodobnie olbrzymia większość ludzi na ziemi gotowa byłaby twierdzić, że wierzy w Boga, niemniej jednak przeważająca ich część woli z własnego wyboru żyć w nieświadomości co do postanowień powziętych przez Niego na rzecz naszej duchowej pomyślności. Uszy ich są głuche na głos Słowa Bożego. Czynią bardzo niewiele albo w ogóle nic nie czynią, aby się dowiedzieć, co Bóg zgotował dla wyzwolenia ludzkości od zgubnych skutków grzechu oraz dla pobłogosławienia jej doskonałym zdrowiem i życiem w sprawiedliwym, nowym porządku rzeczy. Ludzie tacy znajdują się w sytuacji podobnej do tej, w której byli starożytni Efezjanie, zanim się stali chrześcijanami. Apostoł Paweł pisał do nich: „Byliście w tym czasie bez Chrystusa, dalecy od społeczności izraelskiej i obcy przymierzom, zawierającym obietnicę, nie mający nadziei i bez Boga na świecie. Ale teraz wy, którzyście niegdyś byli dalecy, staliście się w Chrystusie Jezusie bliscy przez krew Chrystusową.” — Efez. 2:12, 13. Zanim ci mieszkańcy Efezu nabyli wiedzy o zamierzeniach Bożych, byli „bez Boga”. Żyli nieświadomi będąc postanowień Bożych, nieświadomi Jego troski o ich duchowe dobro, bez prawdziwej nadziei na życie w trwałym szczęściu. Widzieli przed sobą tylko krótkie życie, kończące się śmiercią. Dopiero gdy zareagowali na zew Pisma świętego, weszli w zażyły stosunek z Bogiem i zdobyli niezachwianą nadzieję na życie wiecznotrwałe. Widoki takie otworzyły się przed nimi dzięki temu, że przyjęli Jezusa Chrystusa, którego ofiara uwalnia człowieka od potępienia, jakiemu podlega wskutek odziedziczonego grzechu, i przybliża go do Boga. — Efez. 1:7; Rzym. 5:12. Prawdą jest więc, że człowiek może jakiś czas żyć bez uwzględniania postanowień Bożych, służących naszemu duchowemu dobru. Pokarm cielesny chwilowo utrzyma go przy życiu. Z czasem jednak skutki grzechu dadzą o sobie znać i spowodują jego nieuchronną śmierć. Mimo wielkich postępów medycyny ludzie nie są w stanie temu zapobiec. Jakże oczywistą jest rzeczą, że człowiek potrzebuje Boga! Na dłuższą metę nie obejdzie się on bez wiedzy o Bogu i Jego zamierzeniach! Jezus Chrystus podkreślił ten fakt, gdy w obecności swych uczniów powiedział: „To znaczy życie wiecznotrwałe: ich przybieranie wiedzy o tobie, jedynym prawdziwym Bogu, i o tym, któregoś posłał, Jezusie Chrystusie.” — Jana 17:3, NW. PRZYZNAJ, ŻE POTRZEBUJESZ BOGA Niejedni ludzie zadają sobie pytanie, czy w ogóle istnieje Bóg, ponieważ widzą dużo zła i cierpień, a nie dostrzegają żadnej interwencji ze strony Boga; wreszcie dochodzą do wniosku, że jeśli nawet Bóg istnieje, to i tak potrafią się obyć bez Niego. Wielu w związku z tym po prostu skłania się ku niegodziwości, jak to potwierdza pewien pisarz biblijny: „Ponieważ wyroki na czyny grzeszne nie są natychmiast wydawane, przeto odwaga rośnie w synach człowieczych i zło popełniają.” — Kazn. 8:11, Br. Jednakże sam fakt, że Bóg nie wkracza natychmiast celem wytępienia zła, wcale nie świadczy o tym, jakoby On nie istniał albo jakoby można było się bez Niego obejść. Wniosek taki byłby zbyt pochopny, i nie wykluczone, iż stanowiłby wynik samolubnego pragnienia, żeby to było prawdą. Natchniony psalmista zauważył: „Niepobożny dla pychy, którą po sobie pokazuje, nie pyta się o Boga; wszystka myśl jego, że nie ma Boga.” (Ps. 10:4) Kto nie chce bez uprzedzeń się pytać, szukać dowodów, ten nigdy nie dojdzie prawdy. Trwanie w ciasnym kręgu własnych niewdzięcznych myśli pozbawi takiego człowieka wspaniałych błogosławieństw, jakie Jehowa Bóg przewidział dla wszystkich, którzy skorzystają z dobrodziejstw Jego postanowień. Okaż więc wdzięczność i docenianie. Oddaj Bogu cześć za to, że możesz się cieszyć życiem. Daj wyraz swej wdzięczności za pokarm, który spożywasz, za powietrze, którym oddychasz, za piękne widoki, którymi sycisz swe oko, za melodyjne dźwięki, jakimi potrafi się rozkoszować twe ucho, oraz za wiele dalszych darów Bożych. Nie zwlekaj z tym! Dlaczego nie miałbyś na przykład przy najbliższym posiłku z całego serca podziękować Bogu Jehowie za to, że zgotował tę strawę? Przecież to On spowodował, że ziemia wydaje pożywienie. Potrzeba ci jednak czegoś więcej niż tylko przygotowanego przez Boga zaopatrzenia dla ciała. Życie jest krótkie i puste, gdy nie ma pokarmu duchowego, który nam Bóg daje dla pokrzepienia umysłu i serca (Mat. 4:4). Okaż więc szacunek dla tego zrządzenia i przeznacz jakiś czas na systematyczne studiowanie Biblii. Nie odkładaj tego! Świadkowie Jehowy chętnie pomogą ci w zdobyciu cennej wiedzy o Bogu i Jego zamierzeniach. Bez niej nie możesz się obyć. Pamiętaj: Jezus powiedział, że ona oznacza życie wiecznotrwałe. Jakie wspaniałe nastaną czasy, gdy zbawcza moc ofiary Chrystusa zostanie zastosowana na korzyść tych wszystkich, którzy uznają swego wzniosłego Stwórcę! Nawet nasi umiłowani, którzy pomarli, powrócą z grobów. Wówczas nie tylko jednostki, ale liczne miliony doznają radości, jaką przeżyli rodzice dwunastoletniej dziewczynki, którą swego czasu wskrzesił Jezus Chrystus. Biblia donosi, że wtedy „zdumiewali się wszyscy podziwem wielkim” (Marka 5:42, Db). Wyobraź sobie radość, jaka zapanuje na ziemi, gdy spełni się niezawodna obietnica Jezusa: „Nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos jego; i wyjdą.” (Jana 5:28, 29) Mocą ludzką nie da się tego dokonać. Może się to stać jedynie dzięki potędze pierwotnego Źródła życia, Jehowy Boga, który posłuży się Jezusem Chrystusem do wzbudzenia zmarłych. Jakże to więc oczywiste, że potrzebujemy Boga, że bez Niego nie możemy się obyć! Jeżeli teraz, drogi czytelniku, podobnie jak niegdyś chrześcijanie z Efezu, skorzystasz z postanowienia Bożego co do wyzwolenia ludzkości z ciążącego na niej potępienia i śmierci, to możesz spodziewać się szczęśliwej przyszłości, w której przez całą wieczność nigdy nie będziesz bez Boga. Przeciwnie, będziesz osobiście uczestniczył w chwalebnej scenie, którą w Słowie Bożym, w Biblii, opisano następującymi słowami: „Oto przybytek Boga między ludźmi! I będzie mieszkał z nimi, a oni będą ludem jego, a sam Bóg będzie z nimi. I otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie, ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły.” Czy można do tych słów odnieść się z ufnością jako do wiarogodnej obietnicy? Oczywiście, gdyż Biblia zapewnia nas: „I rzekł ten, który siedział na tronie: Oto wszystko nowym czynię. I mówi: Napisz to, gdyż słowa te są pewne i prawdziwe.” — Obj. 21:3-5. W większości tekstów literackich dobro istnieje w opozycji do zła. Tak jak istnieje dzień i noc, światło i ciemność, tak dobru towarzyszy - miłosierny Samarytanin wykazuje się dobrocią pomagając rannemu, ponieważ wcześniej ktoś zły musiał poszkodowanemu wyrządzić musi niewinnie cierpieć za grzechy ludzi - odkupuje zło, są też ludzie którzy zadają mu cierpienie (zło)Quo vadis - chrześcijanie uosabiają dobro, rzymianie, a zwłaszcza Neron jest ucieleśnieniem złabajki dla dzieci także ukazują istnienie obok siebie dobra i zła np. Królewna Śnieżka (dobre krasnoludki, zła macocha)Także literatura wojenna dostarcza podobnych argumentów. Dobro, aczkolwiek zdarza się rzadko, istnieje na tle zła, Edelman po wojnie jako lekarz ratuje za wszelką cenę życie ludzkie, przeżył wojnę, widział wszechobecną śmierć, nauczył się cenić Sendlerowa, postać autentyczna (film "Dzieci Ireny Sendlerowej") ratowała bohatersko żydowskie dzieci, ponieważ faszyści prowadzili eksterminację Żydów. Janusz Korczak (ten sam film) poszedł na śmierć z dziećmi, którymi się opiekował ponieważ nie mógł pogodzić się z tym, co dla jego małych podopiecznych zgotowali Rieux ("Dżuma") wykazuje heroiczną postawę ponieważ zmusza go do tego epidemia, która wybuchła w Oranie (dżuma - jest przecież symbolem zła) Problem zła był podejmowany i rozumiany w dziejach filozofii na wiele sposobów. Pytanie: unde malum? („skąd zło?”) należy do istotnych kwestii metafizyki, rozumianej klasycznie jako nauka o pierwszych zasadach bytu bądź jako sfera tego, co nie może być rozstrzygnięte na podstawie danych dostępnych w doświadczeniu. Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2020 nr 5 (35), s. 6–8. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF. Teodycea – dlaczego dobry Bóg pozwala na zło? Pytania o genezę zła i jego przyczyny stają się szczególnie doniosłe w tych systemach filozoficznych, które zakładają, że rzeczywistość pochodzi z jakiejś doskonałej zasady (np. Jedno-Dobro w systemie neoplatońskim) lub jest stworzona przez dobrego Boga. Uznanie istnienia zła, przy jednoczesnym założeniu, że przyczyna rzeczywistości jest dobra lub raczej uchodzi za samo Dobro, rodzi głębokie trudności. Wobec tego pojawiają się wątpliwości dotyczące doskonałości takiej zasady, bowiem jak może ona być Dobrem, skoro rodzi zło? Sprzeczne wydaje się to, by Dobro prowadzić mogło do złych skutków przy jednoczesnym zachowaniu swej dobrej natury. Gdyby przyjąć natomiast, że zło nie pochodzi z tej samej przyczyny, co cała rzeczywistość, to będzie się ono jawić również jako pozbawione racji, a nawet jako samoistne w swym bycie. Prowadzi to do niedającej się zaakceptować w systemach monistycznych tezy, że Dobro i Zło są równorzędnymi zasadami, a w systemach teistycznych – równorzędnymi bogami. Pozostając w tej optyce, warto podkreślić, że problem zła staje się szczególnie doniosły, gdy rzeczywistość ujmowana jest w aksjologicznej perspektywie Zdarzenia. Stany świata nie są wtedy neutralne, i to nie tylko dla doświadczającego go podmiotu. Wartościowaniu podlega również status zasad bytu. Oznacza to, że to, co ma status wzorczy, co jest przyczyną lub źródłem istnienia pochodnych wobec niego bytów, będzie zawsze pociągało za sobą wyższą doskonałość, odpowiednio: dobro. Jeśli do tego założy się, że rzeczywistość jest porządkiem, a nie chaosem, to problem zła zarysuje się z całą ostrością. Może to prowadzić do poszukiwania argumentów mających obalić tezę o odpowiedzialności pierwszej zasady lub Boga za obecność zła w świecie, czyli teodycei. Zło jawić się będzie wówczas jako pozbawione racji tłumaczącej jego powstanie. Prywacyjna teoria zła Zatem, aby uczynić problem zła bardziej zrozumiałym, pojawia się prywacyjna teoria zła, która odmawia mu charakteru czegoś rzeczywistego, uznając je za niebyt. Będzie to zatem teoria próbująca udzielić odpowiedzi na pytanie: „czym jest zło?”. Ma ona charakter ontologiczny, a nie etyczny, a więc sytuuje problem zła w kontekście rozważań o bycie i jego koniecznych właściwościach. Privatio w języku łacińskim oznacza brak, niedostatek, sama nazwa wskazuje więc, że prywacyjna teoria zła będzie głosić, że zło nie jest czymś pozytywnym, nie ma statusu bytu, ale jest jego brakiem. Pojawia się wobec tego problem: jak rozumieć niebyt zła? W opozycji do bytu, który jest zawsze czymś, ma swoją określoność, zło nie stanowi czegoś rzeczywistego, ale ujawnia się poprzez różnicę stopnia doskonałości danego bytu w stosunku do tego, czym mógłby on być. Można rozumieć to na dwa sposoby. Pierwszy to ujęcie, w którym rozważamy brak jako dający się pojąć przez odniesienie do natury danego bytu, gdyby nie została ona skażona brakiem. Opiera się to na myślowym porównaniu tego, co jest (realności), i tego, co być powinno (możności, która wynika z natury danego bytu, a nie jej ułomnej, bo skażonej brakiem, realizacji). Za przykład uchodzić może drzewo, które na skutek mrozów nie rodzi owoców, choć mogłoby, gdyby ów mróz nie wystąpił. Można powiedzieć, że jest ono pozbawione czegoś, co mu przysługuje z natury bycia drzewem. Brak owoców, a raczej niemożność ich zrodzenia jest czymś, co stanowi swoistą niedoskonałość w stosunku do tego, czym drzewo mogłoby być. Drugi sposób rozumienia prywacji polega na ujęciu bytów w sposób hierarchiczny, według obranego kryterium doskonałości. Można zatem – jak robi to np. Augustyn Aureliusz (św. Augustyn z Hippony) w słynnym traktacie O naturze dobra skierowanym przeciw dualistycznej doktrynie manichejczyków – uznać, że materia i ciała zbudowane z materii nieożywionej są mniej doskonałe niż ciała złożone z materii ożywionej; zaś rośliny są mniej doskonałe niż zwierzęta, które posiadają szereg właściwości nieobecnych na szczeblu flory. Na kolejnym szczeblu sytuuje się człowiek, z uwagi na przysługującą mu rozumność i wolność wyboru. Byt ludzki z kolei przekraczać doskonałością będą inteligencje czysto duchowe (aniołowie), a ostatecznie zwieńczeniem całej hierarchii stopni ontycznych jest Bóg. W takim gradualistycznym ujęciu zło, rozumiane jako brak, będzie ujawniać się przez porównanie własności danego szczebla bytu z innym szczeblem. Wobec bytu Boga każdy inny byt jawić się będzie jako niedoskonały. Nie oznacza to jednak, że byt znajdujący się na najniższym poziomie (materia) będzie złem samym w sobie. Przeciwnie, będzie nie tylko dobry, ale ponadto doskonały na swoim poziomie. Tak samo za doskonały uznać można pozbawiony braków okaz róży, którego braki dostrzeże się jednak wtedy, gdy dokona się jego zestawienia z własnościami bytu ludzkiego, gdyż wówczas będzie jawił się jako pozbawiony np. zdolności racjonalnej argumentacji lub śpiewu operowego. Zło jako brak Sposób myślenia o rzeczywistości zakładający gradację doskonałości bytów prowadzi do rozumienia zła jako braku dobra, nie zaś jako wyniku działania zasady przeciwnej Bogu. Ponadto Bóg nie jest obarczony ciężarem podejrzenia o sprawstwo zła, gdyż jawi się ono jako konieczny element różnicy między bytem nieskończenie doskonałym a bytami skończonymi, jak również jako konieczny warunek zróżnicowania stopni doskonałości. Każdy niższy stopień jest naznaczony brakiem w stosunku do stopnia poprzedniego, który z kolei przewyższa go doskonałością bytową. Pytanie dlaczego Bóg stworzył zło? nie może być w takim systemie zasadnie postawione. Bóg stwarza bowiem tylko dobro, każdy byt jest dobry jako byt. Zło ujawnia się wyłącznie jako brak doskonałości, nie zaś odrębna natura. W takim ujęciu może pojawić się jednak problem: czy koncepcja prywacyjna, odmawiając złu jego własnej, odrębnej natury, czyni je bardziej zrozumiałym? Czy rozwiązuje problematyczność zła? Rozważyć można następujący przykład: oto w 2008 roku modelka Katie Piper została oblana kwasem na polecenie własnego chłopaka. Pomijając aspekt etyczny tego czynu, w świetle teorii prywacyjnej stan po brutalnym zranieniu należy interpretować jako mniej doskonały niż stan przed tym incydentem, z uwagi na przysługujące tej kobiecie własności, takie jak piękno i zdrowie. Czy jednak oszpecona kwasem twarz jest jedynie mniej piękna lub mniej doskonała? Czy można mówić tu o mniejszym dobru w takim sensie jak wówczas, gdy porównuje się twarze dwóch kobiet o różnym stopniu gładkości cery, regularności rysów lub innych właściwości? Czy właśnie tu nie zamanifestowało się zło jako natura przeciwna do dobra, ujawniając się nie tylko jako moralne zło czynu, ale również zło ontyczne, realnie manifestujące się w zniszczeniu, zakłóceniu, wywoływaniu bólu? Augustyn podtrzymywałby tezę, że w opisanym przypadku mamy do czynienia jedynie z mniejszym dobrem. Natomiast Plotyn – co tworzy istotną aporię w jego systemie, odczytywanym powszechnie jako monistyczny – uznałby, że z racji zróżnicowania poziomów rzeczywistości, a także widocznych w świecie materialnym (odpowiednio: zmysłowym) przemijania i zmienności, należy uznać, że zło nie jest tylko brakiem dobra. Owszem, ujawnia się ono również jako brak jedności, wieczności i stałości, ale są to jego przejawy, które wskazują, że musi być ono przeciwną do bytu naturą, która niszczy to, czego dodatkiem się staje. Zło nie byłoby zatem tylko wartością zerową w sensie nieobecności własności danej rzeczy, ale byłoby czymś na kształt zasady. Jej aktywność przejawia się jako odejmowanie i niszczenie, które rozpoznać można w sferze naznaczonej brakiem. Tą zasadą zła i złem pierwszym jest materia. Rodzi to poważne aporie, zważywszy że Plotyn wielokrotnie pisze na kartach Ennead o pochodzeniu całej rzeczywistości z zasady Jedna-Dobra. Zło rozumiane relatywnie Wobec trudności systemu Plotyna stanowisko zajął jeden z późnych neo­platoników – Proklos zwany Diadochem. Zbudował on koncepcję, którą można rozpatrywać jako ciekawy wariant teorii prywacyjnej, w której przyjmuje się, że zło nie jest jednak czystym niebytem. Zło również, jak dowodzi Proklos w De malorum subsistentia, w pewien sposób jest. Jest jednak nie na sposób bytu, czyli w postaci określonej jedności. Jego obecność ujawnia się jako niebyt relatywny, co oznacza, że nigdy nie występuje jako czyste Zło samo w sobie, ale jako opozycyjne wobec pewnych cech bytu, pewnej jego postaci. Rzeczywistość zła można porównać do pasożyta, który, aby być, potrzebuje jakiegoś bytu, a wówczas ujawnia się w nim jako wypaczenie. Zło, inaczej niż Dobro, nie ma postaci absolutnej, nie może być zatem zasadą o przeciwnym do Dobra biegunie wartości. Występuje tylko „na czymś”, nie może być też uznane za skutek Dobra. Proklos w ten sposób unika konsekwencji w postaci obarczenia pierwszej zasady odpowiedzialnością za sprawianie zła. Zakłada, że zło – w licznych swych postaciach – pojawia się bez właściwej przyczyny, powstających niejako „przy okazji”. Dzieje się tak w wyniku niepomyślnego zbiegu okoliczności, na przykład, gdy wiele działających przyczyn powoduje niewłaściwe złożenie elementów. Czy jednak jest to rozwiązanie tajemnicy zła? Czy zło staje się przez to bardziej zrozumiałe? Być może powstaje tu swoisty horror metaphysicus odsłaniający irracjonalność zła? Agnieszka Woszczyk – doktor filozofii, profesor dydaktyczny w Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Zajmowała się badaniami nad metafizyką zasad w neoplatonizmie. Obecnie interesuje się filozoficznymi podstawami coachingu i psychoterapii. Przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Doradztwa Filozoficznego. Prywatnie jej pasją są wędrówki górskie i opera. Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach Polska. < Powrót do spisu treści numeru. Ilustracja: Małgorzata Uglik Najnowszy numer można nabyć od 1 lipca w salonikach prasowych wielu sieci. Szczegóły zob. tutaj. Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj. Czy dobro moze byc zlem ? Autor Wiadomość Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42Posty: 4717 Cytuj:Dobro nie może być złemJa bym powiedział, że dobro może być też jednocześnie złem przykłady można znaleźć w codziennym życiu a jeszcze więcej w tym mniej codziennym jak np. wojna Cytuj:.Na przykład jeśli ktoś przestał chodzić do kościoła mimo iż został ochrzczony i czuje,że jest mu z tym dobrze to taka osoba jest poważnie z punktu widzenia chrześcijanina Cytuj:Dobro nie może podszyć się pod zło. Jest to niemożliwe,bo dobru obce jest kłamstwo. A co z kłamstwem "w dobrej wierze" czasem lepiej by ludzie o czymś nie wiedzieli niż gdyby ta wiedza miała ich skrzywdzić panike,doprowadzić do samobójstwa/depresji,zniszczyć dobre imię itd. w pewnych wypadkach kłamstwo może być dobre. Śr wrz 13, 2006 16:55 danbog Dołączył(a): N lis 20, 2005 21:06Posty: 2184 HAUNEBU III ! Zakładasz tutaj że chodzenie do kościoła jest dobre. Ktoś inny może twierdzić wręcz przeciwnie , że chodząc do kościoła podszywasz się pod "dobro" czyniąc w istocie zło. Wszystko zależy od tego co kto postrzega jako dobro. To zaś co postrzega jako dobro zależy od ukształtowania światopoglądu. Cz wrz 14, 2006 19:30 R6 Dołączył(a): So mar 26, 2005 23:58Posty: 3079 dla mnie dobro to coś to co jest dobre dla wszystkich. to optymalne rozwiaznie dla wszyskich . wiem ze to mętne stwierdznie, to tylko taka mętna intuicja. Problemem jest równiez to jak ropoznać co jest dobre Bo skad mam wiedzieć czym jest i na czym polega to ostateczne dobro wszystkich, ten optymalny wyniki wszystkiego nie wiem jaki jest cel, zatem nie wiem co powinienem czynić nawet jeli bym znał ten ostateczny cel to i tak nie wiedziałbym jakie działania podjąc ponieważ trudno przewidzieć efekty swojego działania bądź zaniechania. Cel bym znał ale nie wiedziałbym jak go osiągnąc. moge miec dobre intencje ale bedzie mi brakować rozezniania. Niektorzy otwieraja swiete ksiegi, słuchają nauk jakiegoś kościoła i na podsatwie tego twierdza ze juz wiedza jaki jest cel i co czynić. Tylko ze w srod tych osob bywaja rozne opinie na te tematy. Czy istnieje coś lub ktoś co moze rozstygnąc te spory miedzy ludźmi? Pt wrz 15, 2006 9:41 Anonim (konto usunięte) NIGDY dobro nie będzie złem. Nigdy nie może dojść do sytuacji, gdzie dobro = zło. Najwyżej ze zła mogą WYPŁYWAĆ dobre SKUTKI. Ale to nie znaczy, że w takiej sytuacji zło można nazwać dobrem. Pt wrz 15, 2006 13:39 No Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42Posty: 4717 Cytuj: Najwyżej ze zła mogą WYPŁYWAĆ dobre SKUTKI. A z dobra złe... Pt wrz 15, 2006 14:48 Orion Dołączył(a): N cze 25, 2006 11:10Posty: 129 Czy egzorcyzmy to magia?Jesli tak to kościółżywa magi i jednoczesnie zabrania jej praktykowania. Pt wrz 15, 2006 18:44 rafal3006 Dołączył(a): So lut 18, 2006 20:30Posty: 1589 Kris_yul napisał(a):NIGDY dobro nie będzie złem. Nigdy nie może dojść do sytuacji, gdzie dobro = zło. Mylisz sie Kris, w niebie równanie dobro=zło=0 będzie spełnione. W niebie będziesz miał absolutnie zerową świadomość dobra, prawdy ... bo zniknie ci punkt odniesienia w postaci zła, fałszu .. niebo to nicość, to twoje prochy w twoim grobowcu Gdybyś żył w idealnym inkubatorze o idealnej stałej temperaturze to dla Ciebie pojęcia ciepło-zimno byłyby bez znaczenia - to pojęcia nie z twojego swiata. Zimno nie moze istnieć bez ciepła, dobro bez zła .... itd _________________Algebra Kubusia - nowa teoria zbiorów Pt wrz 15, 2006 19:03 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników Bóg, kościół, religie... - Czy moralność może istnieć bez bóstwa? Anonymous - 2012-10-09, 20:36 Dante napisał/a: rozwielitka napisał/a: Jak kiedyś ktoś powiedział religia to narzędzie, które skłania dobrych ludzi do robienia złych rzeczy. Czy to znaczy, że religia jest zła, czy ludzie mało ogarnięci? Poza tym wrzucanie wszystkich religii do jednego worka przyjmując, że są złe poprzez sam fakt nazywania tych systemów religiami nie jest dobrym rozwiązaniem. Wiara przeważnie, (nie licząc wiary tej destrukcyjnej i rozpowszechniającej śmierć....) jest dobra. Jest dobra wtedy, gdy jest prawdziwa. Jak wcześniej już napisałam, religia to nie morale. Religia to wiara w lepsze jutro - przynajmniej ja tak to widze. A człowiek rozumny sam powinien mieć własne morale, nie dyktowane przez księdza. Emaleth napisał/a: Ja skłaniam się bardziej ku tłumaczeniom, że efekt końcowy jest wypadkową genów i doświadczeń - wierzę, że niektórzy rodzą się... może nie tyle źli, co z mniejszym potencjałem do bycia dobrymi niż inni. Owszem.. istnieją zmiany neurologiczne podczas ciąży/porodu lub genetyczne zaburzenia neurologiczne - to rozumiem, wtedy człowiek jest.. obciążony dziedzictwem zła. Ale to nie znaczy, że jest winny. Jego krew jest zatruta, jest zła. Mentalność może byłaby inna, gdyby nie to... Emaleth napisał/a: jak dobrze swoją robotę wykonali Twoi rodzice - czy wyposażyli Cię we wszystkie narzędzia i podstawy abyś potrafiła stać się dorosłą wersją samej siebie. niestety... rodzice żadnej roboty nie wykonali. Nie miałam nigdy z nich autorytetu - wręcz przeciwnie. Tak w skrócie mówiąc oni mnie tylko zrobili, reszta ukształtowała się sama.. To przeszłość sprawiła, że jestem jaka jestem. Z jednej strony żałuję, z drugiej strony cieszę się, że jestem tą wybraną.. i grzeszę inteligencją, tak nieskromnie mówiąc I dziękuję Ci za miłe słowa, bardzo przyjemnie mi się z Tobą prowadziło konwersację Anonymous - 2012-10-21, 11:48Jeszcze w temacie moralności - ciekawy WYKŁAD na temat zachowań moralnych zwierząt (polskie napisy ujowej jakości, bo z translatora). Ogólnie całość sprowadza się do myśli, że moralność wyewoluowała u ludzi i pewne jej cechy możemy obserwować u naczelnych, a także innych ssaków. Co o tym sądzicie? Puritan - 2012-10-21, 15:21 Emaleth napisał/a: Moje pytanie do Was - czy w ogóle potrzebna jest nam obiektywna moralność? I jeżeli tak to czy warunkiem jej istnienia jest istnienie bóstwa? Czym jest moralność? Unikaniem zła i szukaniem dobra. Skąd mam wiedzieć co jest dobre, a co złe? Potrzebuję jakiegoś systemu moralnego. Mogę więc wybrać jakiś ludzki system, np. komunizm, faszyzm, anarchizm lub system religijny: np. chrześcijaństwo, islam, buddyzm. Chrześcijański system moralny polega na przykazaniu miłości Boga i bliźniego oraz Dzięsięciu Przykazaniach. Wszystko co odchodzi od tego systemu jest widziane przez chrześcijan jako postępowanie niemoralne. Człowiek niewierzący może jednak przestrzegać niektórych przykazań chrześcijańskich, i wtedy postępuje zgodnie z chrześcijańskim systemem moralnym. Niektóre systemy religijne (w świetle Biblii) wygląją na bardzo niemoralne (np. poligamia, politeizm, kara śmierci za zmianę wiary itp.), natomiast systemy ludzkie okazywały się również fatalne w skutkach (Rewolucja Francuska, Hitler, Stalin itp.). Dlatego moja odpowiedź na pytanie w temacie brzmi: Im dalej od biblijnego systemu moralnego, tym bardziej niemoralne postępowanie. Anonymous - 2012-10-21, 15:40 Puritan napisał/a: Dlatego moja odpowiedź na pytanie w temacie brzmi: Im dalej od biblijnego systemu moralnego, tym bardziej niemoralne postępowanie. Puritan to nie jest odpowiedź na pytanie "Czy potrzebna nam obiektywna moralność?" Ani na pytanie: "Czy warunkiem istnienia obiektywnej moralności jest ISTNIENIE bóstwa?" To jest odpowiedź na pytanie: "Jaki system moralny jest według Ciebie najbardziej "moralny"?" a takowe pytanie nie padło w tym temacie. LadyDracula - 2012-10-21, 18:56Moim zdaniem moralność może istnieć bez bóstwa. Zgadzam się z Puritan napisał/a: Potrzebuję jakiegoś systemu moralnego. Mogę więc wybrać jakiś ludzki system, np. komunizm, faszyzm, anarchizm lub system religijny: np. chrześcijaństwo, islam, buddyzm. Zatem moralność istnieje nie tylko przy istnieniu bóstwa. Ale szkoda,że podałeś tylko takie przykłady "systemu ludzkiego". Bo przecież może to być demokracja na przykład. Poza tym, moim zdaniem moralność płynie z serca ludzkiego. Po prostu w mniejszym lub większym stopniu instynktownie zdajemy sobie sprawę z tego,co jest złe lub dobre. Anonymous - 2013-03-22, 09:59Jadąc do pracy przypomniałam sobie ten temat i mam ochotę go odświeżyć - mamy nowych użytkowników - może będą i nowe opinie. Fascynuje mnie ten temat i mi smutno, że ma tylko 2 strony LadyDracula napisał/a: Po prostu w mniejszym lub większym stopniu instynktownie zdajemy sobie sprawę z tego,co jest złe lub dobre. Ja myślę, że ten instynkt daje dość niekonsekwentne efekty. Wcześniej tutaj w temacie pisałam o przykładzie pana X, któremu możemy pobrać narządy w celu uratowania 5 innych osób. Robiono badania nad moralnością, gdzie ludziom zadawano podobne pytania i wyniki były interesujące. Na pytanie o pobranie narządów od pana X większość badanych odpowiadała, że by tego nie zrobiła, ale kiedy pytanie brzmiało: Uszkodzony pociąg nie jest w stanie się zatrzymać - na jego trasie znajduje się 5 osób, które zginą pod jego kołami - możesz przesunąć zwrotnicę i skierować pociąg na inne tory, na których znajduje się tylko jeden człowiek. Zabijesz tego człowieka, ale tamta piątka będzie bezpieczna. Czy przesuniesz zwrotnicę? I okazywało się, że część tych osób, które by nie pobrały narządów od X przesunęłoby zwrotnicę i zabiłoby jednego człowieka w celu ratowania 5. Mamy tu do czynienia z tym samym problemem moralnym, a jedynie inaczej sformułowanym i od tych samych osób uzyskujemy różne odpowiedzi. Wy też macie odczucie, że przesunięcie zwrotnicy jest bardziej akceptowalne od pobrania "części zamiennych"? Przecież problem moralny w obu przypadkach jest ten sam - czy można poświęcić jedno życie dla ratowania pięciu innych. Jak to więc jest z tym instynktem moralnym? Można na nim polegać jeżeli na to samo pytanie udziela różnych odpowiedzi? belial71 - 2013-03-22, 10:25Oczywiście że może istnieć bez bóstwa. To ludzie ustalają co jest moralne a co nie. Tak np. w Holandii eutanazja jest moralna ale wg. Kleru nie i kto to ma ustalić katolicki Bóg czy w tym przypadku Holendrzy. Czy moralne jest współżyć przed ślubem? wg Boga nie ale większość ludzi nie widzi w tym nic niemoralnego. Już raczej prawo nam określa co jest moralne a co nie. ale tu znowu może powstać problem kradzież jest nie moralna ale kradzież np. chleba dla głodnego dziecka gdy zdesperowany rodzic nie ma na ten chleb pieniędzy też jest niemoralna ? Trudne pytanie i temat rzeka. Anonymous - 2013-03-22, 10:26 belial71 napisał/a: Trudne pytanie i temat rzeka. No właśnie - temat rzeka a chętnych do dyskusji jak na lekarstwo Anonymous - 2013-03-22, 11:24Właśnie tak sobie pomyślałam... żeby mogła moralność istnieć z bóstwem, to bóstwo musiałoby istnieć, więc jeśli już to moralność istnieje z religią, a bóstwo... na to mamy 50% szans. No i oczywiście nawet te 50% nie jest niezbędnie konieczne. Anonymous - 2013-04-25, 11:09 belial71 napisał/a: Oczywiście że może istnieć bez bóstwa. To ludzie ustalają co jest moralne a co nie. Tak np. w Holandii eutanazja jest moralna ale wg. Kleru nie i kto to ma ustalić katolicki Bóg czy w tym przypadku Holendrzy. Czy moralne jest współżyć przed ślubem? wg Boga nie ale większość ludzi nie widzi w tym nic niemoralnego. Już raczej prawo nam określa co jest moralne a co nie. ale tu znowu może powstać problem kradzież jest nie moralna ale kradzież np. chleba dla głodnego dziecka gdy zdesperowany rodzic nie ma na ten chleb pieniędzy też jest niemoralna ? Trudne pytanie i temat rzeka. Pamiętam, jak podczas religii dyskutowaliśmy o tym, czy kradzież z głodu (dzieci) jest grzechem. Postawiliśmy wiele warunków, rodzina znalazła się nie z własnej woli w ciężkiej sytuacji, szukali pracy, nikt nie chce pomóc, itp. I wtedy sam Ks. przyznał, że lepiej ukraść, niż pozwolić na śmierć. (Winę za to ponoszą również Ci, którzy nie chcieli pomóc. Zgodnie z przykazaniem/nakazem "Głodnych nakarmić".) Belial71, oczywiście, że to ludzie ustalają. Biorą również odpowiedzialność za to, jak żyją. Pytanie tylko, czy eutanazja wynika z faktycznie "litości" dla cierpiącego, czy też jest tak ludziom wygodniej. Nie muszą opiekować się chorymi rodzicami, dziećmi. A wierzcie mi, że zdarzają się takie przypadki... Wolontariat w hospicjum daje wiele do myślenia, rodziny często wyrzucają chorych na oddział opieki paliatywnej... Anonymous - 2013-04-28, 22:57Mam apostazję, a więc i ekskomunikę i w nic nie wierzę. A płaczę nad każdym potrzebującym, gdy zdarzy mi się kogoś skrzywdzić, nie mogę sobie z tym poradzić, wolę, żeby inny czuł się dobrze, nie ja, szanuję cudze wierzenia itd itp. Wychodzi na to, że jestem twierdzącą odpowiedzią na pytanie, aczkolwiek słowo moralność jest niesprecyzowane. Często moralność myli się z etyką bądź sumieniem, traktując te wyrazy jako jednoznaczne. Moralność ma w naszym kraju znaczeniowe zabarwienie religijne, choć nie powinno - religijnym wyrażeniem jest sumienie. Etyka to potężny dział filozofii i bada moralność, bez ukierunkowań religijnych. Tym samym pytanie jest jak dla mnie źle zadane. Moralność istnieje niezależnie od bóstwa. Katolik ma moralność lub nie nie dlatego, że jest katolikiem, a dlatego, że jest człowiekiem, żyjącym w społeczeństwie. Niedotykalna - 2013-09-15, 08:43Jak najbardziej uważam, że moralność może istnieć bez bóstwa. Co więcej, jestem zdania, że każdy z nas ma swoje własne poczucie moralności, a żaden bóg ani inna siła wyższa nie mają nic do tego, bo – nawet jeśli dane bóstwo dysponuje jakimś spisem zasad – to każdy człowiek może je pojmować i wypełniać zupełnie inaczej. Kolejna kwestia – czy obiektywna moralność jest nam potrzebna? W czym jest ona lepsza od tej subiektywnej? Osobiście uważam, że ważniejsze jest to, jakimi jesteśmy ludźmi, a nie to, czy modlimy się do jakiegoś boga. Nie umniejszam tutaj w żadnym wypadku wiary katolików, żydów czy muzułmanów – każdy ma prawo do własnego światopoglądu. Tego samego oczekuję w zamian. Anonymous - 2014-11-18, 02:16Nie jestem pewien czy moralność może istnieć bez bóstwa/religii. Jak sama Lady Emaleth, wspomniałaś w innym temacie, że nie ma chyba osoby na świecie która by się nie zetknęła ze zjawiskiem religii i boga. Mimo, że od boga i chrześcijaństwa zacząłem odchodzić mając paręnaście lat, to wydaje mi się, że moralność nie może obejść się bez istnienia bóstwa, to jest fizycznie nie możliwe. Trzeba by stworzyć nowe społeczeństwo wolne od jakichkolwiek religii. Mogło by to być możliwe jedynie w teorii. Jednak i tak potrzebne by były jakieś wytyczne, prawa, zasady, etyka. Jakiś porządek. Inaczej społeczeństwo by wymarło, gdyby każdy postępował jak chce bez żadnych konsekwencji i zasad moralnych. Avadakedaver - 2014-11-18, 02:26Bóstwa powstały między innymi dlatego, że ludzie byli niemoralni i głupi. Prawo państwa nie mogło ich dosięgnąć w wielu kwestiach, więc drogowskazem postępowania stało się dla nich prawo boskie. Teraz ludzie są znacznie mądrzejsi=moralniejsi niż wtedy; prawo państwa nie gwarantuje bezkarności jak wtedy. Oczywiście, że można być dobrym człowiekiem nie odzianym w religię. Tacy ludzie na dobrą sprawę są dla mnie bardziej wartościowi, bo wiem, że postępuja wedle swoich przekonań, a nie w strachu przed karą. Anonymous - 2014-11-18, 11:34 Avadakedaver napisał/a: mądrzejsi=moralniejsi Nie widzę żadnego związku pomiędzy mądrością, a moralnością. Nie rozumiem co ma jedno z drugim wspólnego? Mamy przestępców zarówno o niskim jak i wysokim IQ.

czy dobro może istnieć bez zła biblia