"Avengers: Wojna bez granic" to trzecia odsłona (po filmie "Avengers" oraz "Avengers: Czas Ultrona") wspólnych przygód bohaterów znanych z komiksów Marvela.Tym razem Iron Man, Kapitan Ameryka, Czarna Wdowa, Dr Strange, Thor, Hulk oraz Sokole Oko łączą siły ze Spider-manem i Strażnikami Galaktyki, aby pokonać niebezpiecznego przeciwnika, Thanosa, który zagraża ludzkości.
Śmiech przez łzy. Recenzja filmu "Avengers: Wojna bez granic". "Wojna bez granic" przypomina beztroską zabawę w odjazdowym lunaparku dla dużych dzieci, w którym każda z mnóstwa atrakcji dostarcza niepohamowanej frajdy. Filmowe uniwersum Marvela domyka się w imponującym stylu, a okraszona gwiazdami megaprodukcja bawi, wzrusza i szokuje
Niemalże pewne jest że ktoś z duetu Tony&Steve zginie podczas finałowej walki. Według mnie zginie Steve ratując Tony'ego od ataku ciosu Thanosa co pokaże jaką tragiczną postacią jest Tony. Po pogrzebie Capa, Tony odejdzie a firmę przekaże zaufanej osobie a sam będzie się ukrywał. Avengers już nie będzie istniało bo każdy
Jest to kontynuacja filmów Kapitan Ameryka: Pierwsze starcie z 2011, Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz z 2014 i Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów z 2016 oraz serialu Falcon i Zimowy Żołnierz z 2021 roku. Brave New World zadebiutuje 14 lutego 2025 w Stanach Zjednoczonych.
Kup teraz na Allegro.pl za 23,90 zł - Avengers Wojna bez granic - plakat 61x91,5 cm (11328774933). Allegro.pl - Radość zakupów i bezpieczeństwo dzięki Allegro Protect!
Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd. "Avengers: Wojna bez granic" (2018) - wolałbyś, aby zginął Tony Stark (Iron Man) czy Steve Rogers (Kapitan Ameryka)?Steve Rogers (Kapitan Ameryka)"Harry Potter i Czara Ognia" - wolałbyś, aby Turniej Trójmagiczny wygrała Fleur Delacour czy Wiktor Krum?"Hobbit" - wolałbyś, aby Bilbo Baggins poszedł na przygodę ale już z niej nie wrócił, czy aby Bilbo nie poszedł, ale przeżył?Aby nie poszedł, ale poszedł na przygodę, ale z niej nie wrócił."Ania z Zielonego Wzgórza" - wolałbyś, aby Mateusz i Maryla nie przygarnęli Ani, ale przeżyli, czy aby przygarnęli Anię i zginęli oboje?Aby nie przygarnęli Ani, ale przygarnęli Anię, ale Zawodowiec" - wolałbyś, aby Leon zginął, ale uratował Matyldę, czy aby Matylda zginęła, ale Leon przeżył?Aby Matylda zginęła, ale Leon Leon zginął, ale uratował Matyldę."Przełęcz ocalonych" - wolałbyś, aby Desmond uratował jeszcze jedną osobę poświęcając własne życie, czy aby pozwolił tej osobie umrzeć, ale sam by przeżył?Aby Desmond uratował jeszcze jedną osobę, poświęcając własne pozwolił tej osobie umrzeć, ale sam by Torino" - wolałbyś aby Walt przeżył, ale Thao zginął, czy aby Thao przeżył, a Walt umarł?Aby Walt przeżył, ale Thao Thao przeżył, a Walt umarł."Siedem dusz" - wolałbyś, aby Ben nie oddał swojego serca Emily i przeżył, czy aby oddał swoje serce Emily?Aby Ben nie oddał swojego serca Emily i oddał swoje serce Emily."Gwiezdne Wojny: Imperium kontratakuje" - wolałbyś, aby Luke nie dowiedział się, że Darth Vader jest jego ojcem i nie stracił ręki, czy aby stracił rękę, ale dowiedział się o tym?Aby Luke nie dowiedział się, że Darth Vader jest jego ojcem i nie stracił stracił rękę, ale dowiedział się o tym."Legion Samobójców" - wolałbyś aby El Diablo zginął poświęcając życie za ekipę, czy aby Harley Quinn i Deadshot to zrobili?Aby zrobili to Harley Queen i Zauważyłeś literówkę lub błąd? Napisz do nas.
Z wielką wiedzą idzie w parze wielka odpowiedzialność, dlatego w recenzji staram się unikać spoilerów jak Lee przez dekady marzył o tym, by jego superbohaterowie podbili Hollywood. Filmy na podstawie komiksów powstawały od dziesięcioleci, ale dopiero Iron Man z 2008 roku dał początek serii składającej się już z 19 filmów, która stała się jedną z najbardziej kasowych w historii akcji kolejnych filmów w jednym uniwersum było kapitalnym pomysłem. Udało się wykreować na ekranie fikcyjny (wszech)świat, który tętni życiem. Nie tylko w kadrze, ale też poza nim. Bohaterowie swobodnie migrują z jednej miniserii do drugiej, a co kilka lat spotykają się (niemal) wszyscy na ekranie w kolejnej części dziwnego, że Marvel nakręcał hype na trzecią część przygód Mścicieli od lat. Stworzył już kilka tuzinów postaci, a teraz udało się wrzucić wszystkie figurki do jednej piaskownicy. Obawiałem się, że Avengers: Wojna bez granic przytłoczy liczbą pierwszoplanowych bohaterów, skoro już w Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów na ekranie było momentami ciasno. Jak upakować w 2,5-godzinny film tyle różnorodnych charakterów, gdy ego Tony’ego Starka nie zmieściło się w poświęconej mu trylogii? Na szczęście twórcy z Marvel Studios, podobnie jak herosi, o których opowiadają, dokonali czegoś pozornie niemożliwego. Udało się im wrócić z planu zdjęciowego z młotem, a nie na tarczy. Avengers: Wojna bez granic ugina się od zawartości na tyle, że pęka w szwach, ale do samego końca nie załamuje się pod swoim ciężarem. No i zostawia na koniec widza z otwartym o zakończeniu nie powiem nic ponad to, że było satysfakcjonujące. W sumie to nie mam zamiaru nawet streszczać fabuły. Trailery i tak sporo zdradziły, a do tego sam film w pierwszym akcie szybko i sprawnie wyjaśnia, o co tym razem toczy się gra. Stawka jest oczywiście wyższa niż kiedykolwiek wcześniej. Ważą się w końcu losy nie tylko całej Ziemi. Ważniejsze jest to, że fani Marvela doczekali się wreszcie prawdziwego łotra z krwi i kości - nadchodzi Thanos. Do tej pory to zaszczytne miano dzierżył Loki, ale bóg podstępu przeistoczył się w dającego się lubić antybohatera. Tym samym panteon nemezis Avengersów stał się nijaki. Tak jak protagoniści w filmach Marvela są wyraziści, różnorodni i ciekawi, tak ich przeciwnicy są odtwórczy i nudni. Zbyt często się zdarza, że są tylko kopią bohatera z lekko zmodyfikowanym wypada fenomenalnie i to nawet nie tylko na ich tle. Ośmielę się stwierdzić, że odejście od komiksowego pierwowzoru było tu strzałem w dziesiątkę. Marvel Studios sięgnęło po dobrze znanego z materiału źródłowego przeciwnika Avengersów, okrasiło swój film podtytułem, jak jedna z kultowych serii, ale motywacja ostatniego pozostałego przy życiu Tytana jest zupełnie inna. Trailery nas nie oszukały. Nowy wróg Avengersów nie jest bezmózgim olbrzymem. Wręcz przeciwnie. Nie jest może tytanem intelektu i cechuje go wyjątkowa brutalność i okrucieństwo, ale ma łeb na karku. Systematycznie dąży do celu, a wymordowanie wszystkiego, co żywe, ani siedzenie na tronie ze stopą ma gardle swoich poddanych, nie jest bynajmniej jego największym spojrzeć na Thanosa przez przymknięte oczy, można mu nawet kibicować. Trochę szkoda, że ze względu na upakowanie tylu wątków w filmie, sami bohaterowie nie zatrzymują się na dłużej, by debatować nad słusznością działań przeciwnika. Jestem jednak pewien, że fani jeszcze przez długie tygodnie będą debatować nad tym, czy Avengersi oby na pewno podjęli właściwą decyzję. No i stawki wreszcie są wysokie. Podczas seansu czułem się niczym Mężczyzna w czerni w ostatnim odcinku pierwszej serii Westworld. Do tej pory bohaterowie mieli tzw. plot armor. Wiedzieliśmy, że wyjdą z opresji cało, bo mają kontrakty na kilka kolejnych filmów lub wręcz zapowiedziano ich udział w jednej z kolejnych produkcji. Marvel nie podąża drogą twórców Gry o tron czy The Walking to nie dziwi. W komiksach bardzo rzadko się zdarza, by przynoszący złote góry heros zginął, a nawet jeśli zginie, w jego kostium wskakuje ktoś inny, a po kilku latach postać się wskrzesza. W końcu każdy uśmiercony bohater to utracone potencjalne przychody ze sprzedaży zeszytów lub filmów solowych z jego udziałem. Teraz tak naprawdę jedyną postacią, o której los nie musimy się obawiać, jest młodziutki Spider-Man czekający na sequel Homecoming. Nie zdradzę oczywiście, czy i którzy bohaterowie polegli w walce z Thanosem. Odkryjecie to sami podczas seansu. No i fakt, kto ewentualnie zginie, nie był tutaj najważniejszy. Odświeżająca była właśnie ta niepewność co do losu praktycznie wszystkich pierwszoplanowych postaci. Kilkukrotnie podczas seansu zadawałem sobie w głowie pytanie: czy to już?Marvel nie bez powodu trzyma w tajemnicy listę kolejnych filmów, jakie zobaczymy i wiemy tylko o kilku. Ant-Man i Osa ma premierę za dwa miesiące, ale jego akcja może się przecież rozgrywać równolegle do Avengers: Wojna bez granic. Kapitan Marvel będzie rozgrywać się w latach 90. a Strażnicy Galaktyki to grupa, a jej skład może się zmienić. A reszta? All bets are off. Kilku członków formacji Avengers jest już w końcu gotowych do przejścia na emeryturę. Wszystko kiedyś się kończy. Przecież nawet Hugh Jackman po blisko dwóch dekadach na zawsze schował szpony i zrezygnował z roli Wolverine’a. Marvel przez lata ciężko pracował nad tym, by mieć taką plejadę gwiazd, by odejście kilku z nich nie zniweczyło włożonej przez ostatnie 10 lat pracy. A to w Avengers: Wojna bez granic prawda Avengers 3 i Avengers 4 kręcono na zakładkę, a zdjęcia z planu kolejnej części sugerują powrót większości bohaterów, ale pamiętajmy: Thanos poszukuje Kamieni Nieskończoności, które mogą służyć do manipulacji rzeczywistością, umysłami i czasem. Bohaterowie mogą wracać również w retrospekcjach. Avengers: Wojna bez granic nie powstałoby bez armii rzemieślników. Tak jak Thanos ma swoje legiony, a Avengersi zyskują wsparcie Wakandy, tak twórcy filmowi mają sztab ludzi pracujących nad filmem. W przypadku blockbusterów trudno mówić tutaj o artystach przez duże A, ale przy każdym aspekcie filmu zatrudniono światowej klasy specjalistów. Pod względem formalnym trudno tutaj cokolwiek zarzucić. Ba, można chwalić i lokacji robi wrażenie. Zdjęcia stoją na wysokim poziomie. CGI przygotowano wzorowo - zarówno w zakresie tła, wybuchów, jak i animacji komputerowo generowanych bohaterów. Muzyka się broni, aczkolwiek prawdziwe wyrazista była głównie w segmentach związanych ze Strażnikami Galaktyki - gdzie w połączeniu z obrazem wywoływała skojarzenia ze Star Wars. Avengers: Wojna bez granic nie jest jednak filmem idealnym. Najwyższej noty ode mnie nie dostanie, bo chociaż produkcja pod wieloma względami przebija poprzednie dwie odsłony cyklu, mam jej jednocześnie nieco więcej do zarzucenia. Momentami decyzje podejmowane przez bohaterów były nielogiczne, a scenariusz nie umiał ich porządnie umotywować. Po prostu zmierzał w określonym kierunku. Pionki trzeba było rozstawić tak a nie szczęście w tych najważniejszych dla blockbustera aspektach film spełnił oczekiwania. Było widowiskowo. I straszno, i smutno. Czasem poważnie, czasem śmiesznie. W dodatku humorystyczne akcenty rozłożone zostały ze smakiem. Oczywiście nie wszystkich bohaterów udało się w pełni wykorzystać, ale i tak w ogólnym rozrachunku jestem zadowolony. Spodobało mi się sparowanie herosów w kilku grupach. Avengers: Wojna bez granic wrzuciło do jednego kotła multum postaci, ale by dało się ten film oglądać rozdzielono ich na kilka grup. Te się oczywiście ze sobą spotykają i mieszają, ale narracja skacze pomiędzy kilkoma regionami (wszech)świata. Fabuła jest konsekwentna, a nie licząc kilku potknięć, opowiadana przez Marvel Studios historia trzyma się można było poszczególne segmenty rozegrać lepiej? Z pewnością. Nie dałoby się jednak rozbudować jednej roli, nie poświęcając czasu ekranowego innego bohatera. Trzeba było pójść na pewne kompromisy, na czym ucierpiały nowe postaci. Czy podjęto słuszną decyzję? Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi. Zadowolenie widzów zależeć będzie od tego, kim są ich ulubieńcy. Marvel przez lata wypracował sprawdzoną formułę. Kolejne filmy czerpią z tych samych uniwersalnych wzorców. Nawet jeśli spojrzeć cynicznym okiem i stwierdzić, że Disney robi masówkę i komerchę, Myszka Miki dorzuca do niej szczyptę magii i przekonuje odbiorców, że obcują z czymś wyjątkowym. Od lat sceptycy przekonują, że źródełko wreszcie wyschnie, ale Marvel Studios w Hollywood jest jak Apple na rynku elektroniki dobrze wiecie, używam sprzętów Apple’a i tę magię po prostu kupuję. Tak samo, jak kupuję wizję, jaką mieli Anthony i Joe Russo. Avengers: Wojna bez granic jest prawdziwą ucztą dla fanów superbohaterskiego kina. Taką wisienką na torcie. Nie muszę chyba dodawać, że jeśli ktoś do tej pory podchodził do filmów o superbohaterach sceptycznie, nie ma tutaj raczej czego szukać? Nie oznacza to jednak, że dostaliśmy tylko jeszcze więcej tego samego. Marvel Studios eksperymentuje. Zestawia ze sobą postaci, które się jeszcze nie spotkały, co wprowadza odświeżającą dynamikę. Do tej pory Avengersi byli ziemskimi herosami, a teraz areną ich zmagań jest już cały wszechświat. Film z serii, która bywała mocno osadzona w naszym świecie, momentami przypomina wręcz miks Gwiezdnych wojen i Władcy mógłbym mieć tylko do nowych postaci drugoplanowych, zwłaszcza tych po stronie Thanosa. Nowy arcywróg wypadł świetnie, ale jego sługi to bezkształtna masa. Nowe twarze w cieniu starszych kolegów kompletnie zniknęły. Nie poświęciłbym jednak ani sekundy czasu ekranowego kosmity o fioletowej skórze na rzecz lepszego rozbudowania jego minionów. Niewykluczone też, że moja ocena się jeszcze zmieni. Na pierwszy z pewnością wpływ miał fakt, że wyjątkowo jak na tę serię nie wiedziałem, czego się spodziewać. Towarzyszyło mi przez 2,5 godziny uczucie niepokoju o los bohaterów. Teraz gdy już wiem, co się z nimi stanie, będę mógł zwrócić większą uwagę na inne aspekty. Przy pierwszym podejściu plusy zdecydowanie przeważają na szali i jak zmieni się moja ocena, dowiem się zresztą jeszcze dziś. Na wieczór mam zaplanowaną kolejną wizytę w kinie. A samo to, że wybieram się na seans Avengers: Wojna bez granic ponownie, powinno wystarczyć za rekomendację, czy warto się na ten film wybrać do kina. Do tej pory na srebrnym ekranie więcej niż jeden raz oglądałem tylko Gwiezdne wojny.
Avengersi i ich sojusznicy nieprzerwanie bronią naszej planety, wspólnie stawiając czoła zagrażającym jej niebezpieczeństwom, z którymi pojedynczo żaden z superbohaterów nie podołałby. Tym razem będą musieli zmierzyć się z pozaziemskim zagrożeniem. Na naszą planetę przybył wielki Thanos. Międzygalaktyczny tyran dąży do zebrania wszystkich sześciu Kamieni Nieskończoności - artefaktów o niesamowitej mocy, za pomocą których można dowolnie kształtować rzeczywistość. Wszystko, z czym dotychczas spotkali się Avengersi, doprowadziło do tej chwili - los całego wszechświata nigdy nie był tak niepewny.
{"type":"film","id":693758,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Avengers%3A+Wojna+bez+granic-2018-693758/tv","text":"W TV"}]} abonamentza 28,99 zł wypożyczza 9,99 zł wypożyczza 10 zł kupod 49,90 zł wypożycz / kupod 14,99 zł ofertaza 9,99 zł wypożyczod 12,90 zł Kiedy Avengersi i ich sojusznicy kontynuują ochronę świata przed globalnym zagrożeniem, pojawia się nowy przeciwnik, Thanos (Josh Brolin). Celem tego międzygalaktycznego despoty jest zebranie wszystkich sześciu Kamieni Nieskończoności, artefaktów o niewyobrażalnej mocy. Chce za ich pomocą kreować rzeczywistość według własnej, pokręconej woli. Los Ziemi i wszelkiego życia znajduje się w wielkim niebezpieczeństwie.
KONTAKT 669 895 798 Mój profil Zaloguj się film Avengers: Wojna bez granic film Avengers: Wojna bez granic Dodaj do ulubionych Ulubione Avengers: Wojna bez granic to wydarzenie w historii kina bez precedensu. Spektakularne starcie na śmierć i życie, przygotowywane od dekady i obejmujące cały świat bohaterów Marvel Studios. Avengersi ramię w ramię z innymi superbohaterami muszą być gotowi poświęcić wszystko, jeśli chcą pokonać potężnego Thanosa, zanim jego plan zniszczenia obróci wszechświat w ruiny. CZYTAJ WIĘCEJ CZYTAJ WIĘCEJ Polecane z kategorii film Avengers: Wojna bez granic
avengers wojna bez granic kinomaniak